niedziela, 4 lutego 2024

Nowe doświadczenie

 Cześć, dzień dobry, dobry wieczór. 

Detoks świadomości, detoks sokowy, trwajacy 11 dni. 

Właśnie go zakończyłam. 

Czy się wahałam? Tak, rok temu. Teraz już nie.
Widziałam,  że mam w tej chwili w sobie zasoby, które mogę wykorzystać aby go przejść.


Co daje mi ten detoks?


To pytanie zadawałam sobie każdego dnia.

Przeszłam drogę z głowy do serca i do ciała. Po raz pierwszy potrafiłam pokonać barierę  głodu, który wcale nie wynikał z tego, że potrzebuję pożywienia , a z emocji jakie miałam  w sobie i teraz widzę,  że  to one pchały  mnie do  nadmiernego jedzenia.

Detoks, to proces, to pewna codzienna dyscyplina,  czynności które należy wykonać rano i wieczorem.
To wstawanie o 5.00 rano, poranna praktyka jogi kundalini oraz medytacja.
To wyciskanie soków, picie zioł na czczo i oczyszczanie, nawilżenie i odżywianie ciała.

Sposób i ilość soku konkretnie określona każdego dnia.

Czy to trudne?
I tak i nie, ale jeśli ma się intencję płynąca z serca jest to do wykonania.

Detoks, to wyciszenie swojego umysłu, zatrzymanie i uwazność na wszystko co dzieje się każdego dnia.

Mój proces pokazał  najpiękniejsze połączenie z moim  ciałem.
Zmiana wyglądu skóry,  wygładzenie,  odmłodzenie, wyostrzenie wzroku.
Utrata wagi, pozbawienie ciała nadmiaru wody, soli i toksyn.
Kiedy chciałam iść na dłuższy spacer ono mnie zatrzymywało. Pokazywał się  ból nóg i płytszy oddech. Skóra puslowala i czułam każdy ruch.
Słucham go z pokorą i wdzięcznością za to, że tak pięknie mnie prowadzi.
Przytulam się każdego dnia z czułością i zdziwieniem jak bardzo moja sylwetka się zmienia. 
Przekonałam się  jeszcze bardziej,  że połączenia duszy, ciała i umysłu to CUD

Kładłam się każdego dnia wcześniej i zasypiałam bez trudu. Kończyłam dzień rozważaniem i medytacją.

Myślę,  że i tak nie da się tego przeżycia wglądu w siebie opowiedzieć  słowami. To doświadczenie trzeba przeżyć samemu.
Jestem z siebie dumna, czuję się lekka w głowie i w ciele.



Ola się  śmieje... to nie ostatni mój detoks.


Te słowa idealnie pasują do tego co czuję  teraz 

Za wszystko, kim byłam wcześniej:  DZIĘKUJĘ...
Za moje już martwe części: DZIĘKUJĘ...
Za moje zapomniane części, które zostawiłam w miejscach, których już nie pamiętam : DZIĘKUJĘ...

Do moich części, które kiedyś rozpadły się na tysiące małych kawałków i których nigdy nie udało mi się poskładać: DZIĘKUJĘ...

Do moich smutnych części, które kiedyś próbowałam wypełnić przywiązaniem :
DZIĘKUJĘ

Do moich części, które już do mnie  nie pasują i już ze mną nie rezonują: DZIĘKUJĘ...

Do moich części, które odrzuciłam i ich nie chciałam i których nie mogłam przytulić: DZIĘKUJĘ...

Do moich części, które nie odważyły się wyznaczyć granic ze strachu przed brakiem akceptacji:  DZIĘKUJĘ.

Do moich części, które kiedyś były źle traktowane i dały się źle traktować innym: DZIĘKUJĘ...

Do części, które nie wierzyły w siebie: DZIĘKUJĘ...

Dziś robię pożegnanie. Dziękuję za wasz ruch w moim życiu, bo to właśnie tym wszystkim wersjom mnie bardzo dziękuję.
Dziś zwalniam WAS z obowiązku chronienia mnie i w absolutnym poddaniu się temu, co już nie ma miejsca we mnie:
IDĘ DALEJ.

I DZIĘKUJĘ wszystkim moim małym śmierciom, że dziś jest nowa przestrzeń  i szansa na moje nowe życie.


Dziś świętuję życie, martwe części przytulam, kocham je, szanuje, dziękuję i żegnam. Cóż, było to najlepsze, co mogłam dla siebie zrobić w tamtym czasie i miejscu, dlatego nie krytykuję ich, ale oddaję im wszystkie moje honory.

Droga i ukochana stara wersja mnie:
Już odegrałaś swoją rolę.