sobota, 29 stycznia 2022

W ciemną noc

 Cześć, dzień dobry, dobry wieczór.

Sobota. Temat: "W ciemną noc"

Moje niestety pierwsze skojarzanie to strach. Nocny strach. Budzący mnie w nocy, najczęściej po godzinie 3.00 . Kłębiące się myśli. Tak było. Nie mogłam spać nocami, kiedy zostałam sama, bałam się o wszystko. Mój nieracjonalny lęk o przyszłość , o pracę, o pieniądze, o dzieci i w końcu o siebie. Myślałam, że świat mi się zawalił, wszystko zniknęło, umarło. Zostałam sama na ruinach. Ten lęk chciał mi odebrać wszystko nawet życie. Nie byłam w stanie walczyć o siebie, o nic. Jednak jest siła wyższa, sprzyjający wszechświat, Bóg. Nie wiem w co wierzycie, ja już też wtedy nie wiedziałam. Wszechświat o mnie nie zapomniał, stawiał na mojej drodze ludzi, sytuacje, dawał znaki. Z dnia na dzień wstawałam z kolan. Zaczęły dziać się rzeczy niewiarygodne, niemożliwe. Wszystko to co mnie zabijało zaczęło znikać. Zaczęły dziać się rzeczy o których nawet nie mogłam wcześniej myśleć. Mój lęk już nie miał władzy nade mną. Moje obawy okazały się niepotrzebne. Wszystko samo się poukładało jak tylko puściłam kontrolę i pozwoliłam żeby życie mnie prowadziło. Z pełnym zaufaniem i akceptacją. Praca, pieniądze, same zaczęły przychodzić. Mogłam nie tylko żyć dobrze, ale też wyjeżdżać, sprawiać przyjemności sobie i dzieciom. Moja samotność? Nie byłam samotna i nie jestem, bywam sama, ale nie samotna. Mam siebie, mam swoje kochane dzieci i ludzi których kocham. Niezawodni moi przyjaciele.

Wiem, że nie jest takich kobiet jak ja wiele, które myślą, że nie dadzą rady. Dacie radę, ze wszystkim. Jedyne czego potrzeba żeby tak się stało to mieć w sobie miłość i zaufanie do życia. Nieznane zmusza nas do wyjścia ze strefy komfortu. Mówi: " zaufaj, daj się prowadzić" "Będzie inaczej niż było, nie stawiaj oporu" . A Ty chciej czegoś innego, nie idź pod wiatr kiedy wieje w dobrą stronę. Daj się prowadzić i bądź uważny. Patrz co się dzieje. Nie czekaj na rzeczy wielkie, bo umknie Tobie to co dzieje się teraz. Twórz w głowie obrazy dobrej przyszłości, pełnej miłości, radości i spokoju. I ten spokój, miłość i równowaga przyjdzie. Oczywiście są i będą trudne momenty. Ile ich już w życiu przeżyłaś? Wiele.... Więc daj się ponieść temu co przychodzi, nieznane nas jeszcze nigdy nie zawiodło. Znajdź w sobie siłę na przytulenie siebie, docenienie swojego życia. Wybacz wszystkim którzy Ciebie skrzywdzili, to daje lekkość przede wszystkim Tobie. Nie chowaj uraz, puść ....

Nie ma drogi której nie możesz przejść i nie ma bariery której nie możesz przeskoczyć. Nie ma przeszłości, której nie możesz uzdrowić i nie ma emocji, których nie możesz puścić. Niech Twój lęk nie ma nad Tobą kontroli. Pozwól mu być, dostrzegaj go, ale nie nadawaj mu mocy. Przytul wszystkie emocje, bo one są Twoje, są potrzebne. 

 I tak mam w głowie te słowa:

Jeśli wszystkie Twoje punkty odniesienia upadły.

Stare życie się rozpada.

Jeśli umysł jest zamglony, zmęczony, zajęty.

Jeśli organizm jest wyczerpany i pragnie odpocząć.

Świętuj.

Zaufaj.

To rytuał przejścia, a nie błąd.

Uzdrawiasz się na swój własny oryginalny sposób.

Skontaktuj się teraz z Ziemią.

Oddychaj.

Zrób miejsce dla odwiedzających- smutku, zwątpienia, strachu, gniewu.

Po prostu chcą być odczuwalne.

One tylko chcą przejść.

Jesteś naczyniem, a nie odrębnym ja.

Jesteś niebem, a nie mijającą pogodą.

Stare życie znika.

Rodzi się nowe życie.

Inni mogą nie rozumieć.

Ale Ty ufaj.

Świętuj.

Skontaktuj się z Ziemią.



Jeff Foster

OLA SIĘ ŚMIEJE... idzie z ciekawością w nieznane

sobota, 22 stycznia 2022

Dziewczyna gangstera

 Cześć, dzień dobry, dobry wieczór.

Sobota. Temat. Dziewczyna gangstera. Dziewczyna Bonda. Dziewczyna z sąsiedztwa.

Czuję, że najbliższy mi temat, to dziewczyna gangstera. Byłam z "gangsterami" . Było ostro, było szybko, było niebezpiecznie, było ryzykownie. Lubiłam to. Adrenalina, niepewność, skrajność emocji. Piękne początki. Oni kochający, czuli, szarmanccy. Z czasem gwałtowni, bezwzględni, zaborczy i nielojalni. Byli, a to nie jest ok w naszym społeczeństwie. Kobieta MUSI mieć "faceta", bo inaczej... coś z nią nie tak. Nie ważne, że nie jest szczęśliwa i często uwikłana w różne sytuacje. Ma mężczyznę i to jest najważniejsze.  W oczach innych jest wartościowa, spełniona, "pełna". 

Nie jestem niczyją dziewczyną, ale wiele mi zostało z dziewczyny gangstera. Jestem zahartowana do ewentualnych trudności jakie przynosi życie. Jak wiele kobiet bardzo się bałam bycia samą, bycia wytykaną palcami za swoją "samotność". Bałam się, że będę oceniana. Przecież ciągle ciąży na "singielkach" przekonanie, w oczach innych, że :

- same w pojedynkę są niepełne, niewartościowe

- dopóki nie założą rodziny nie będą szczęśliwe

- szczęście będzie tylko wtedy , kiedy ktoś je pokocha

- dopiero kiedy ktoś je pokocha zostanie zaspokojona potrzeba bliskości i miłości

- kiedy ktoś je pokocha, wreszcie przestaną być samotne, odtrącone, godne i niepotrzebne

Czyż nie jest tak? Czy dopiero pomalutku te schematy nie zostają przełamywane?

Kobiety pokazują, że potrafią się realizować zawodowo, życiowo nie będąc w związkach. Już przestają szukać potwierdzenia swojej wartości tylko przez pryzmat związku. Potrafią powiedzieć, że nie są jakąś "połówka jabłka" i nie  potrzebują drugiej połówki, żeby ich życie miało sens. Kobiety pokazują, że dają radę ze wszystkim. Jestem świetnym przykładem takiej kobiety. Kiedy zostałam nagle sama, na dłuższą chwilę zawalił mi się świat. Moja praca była pod znakiem zapytania,  wizja wzięcia kredytu na mieszkanie mnie przerażała. Jak ja teraz sama z dziećmi, to wszystko pozbieram. ....Pozbierałam. Dałam sobie radę ze wszystkim. I obiecałam sobie, że już teraz jak będę kochać,  to będę stawiać granice. Nie pozwolę się skrzywdzić. 

Na tych ruinach tamtego starego  świata stanął, nowy, zupełnie inny piękny świat. Jest spokój, nieoceniony spokój, brak nacisku, radość, uśmiech. A to dlatego, że jestem odpowiedzialna za to jak czuje, przecież wiem, że moje samopoczucie zależy nie od tego co się dzieje, albo co ktoś powie, tylko od tego w jaki sposób te słowa albo zachowania odbieram i w jaki sposób zareagują moje emocje. Już nie musze oddawać swojego życia i szczęścia w ręce innych ludzi, bo nikt nie zna minie lepiej niż ja sama. 




OLA SIĘ ŚMIEJE.. wie, że życie jest jej własnością. Tak jest i tak będzie.



niedziela, 16 stycznia 2022

Wyrzekam się...

 Cześć, dzień dobry, dobry wieczór...

Kolejna myśl po naszych kobiecych rozmowach. 

Po raz drugi wzięłam udział w wyzwaniu na Instagramie pt.: "Sensualna sobota"  Wcześniej myślałam, że to takie miejsce, gdzie raz na tydzień "kobietki" pokazują nogę, ramię, usta, piersi ... nie, nie o to jednak tu chodzi. Zostaje wybrany temat, na który kobiety mają odpowiedzieć zdjęciem. Sensualna sobota to wyzwanie, które pozwala kobietom pokazać siebie. Pokazują swoje problemy, lęki, piękno , radość, miłość oraz szereg innych emocji ukrytych w fotografii.

We wczorajszym wyzwaniu został jako jeden  trzech zaproponowany temat "Zapięta pod szyję"

Zdjęcia  były bardzo różne, piękne, śmieszne i co najważniejsze odważne ... z przekazem.

Ja postanowiłam, że dołączę do rzeszy kobiet.  Napiszę,  zrobię zdjęcie w białej koszuli zapiętej pod samą szyję. Zostawię jednak  guziki rozpięte od dołu. Kilka dni wcześniej pisałyśmy z dziewczynami i pytałyśmy się jak miałyśmy lub jak mamy się z tematem perfekcjonizmu. Przyznam się, że wiele osób uważa mnie za perfekcjonistkę i sama też poniekąd tez tak się czułam i byłam z tego duma, chociaż bardzo mi to komplikowało życie. Brakowało mi spontaniczności, byłam wściekła jak coś mi "wypadało" z terminarza lub jak ktoś przekładał plany, które były ze mną związane. Okazuje się, że nie tylko ja musiałam mieć: skarpetki do pary, równo rozwieszone pranie, posprzątane idealnie, wytarty do sucha kran, zlew, równo ułożone firanki, ozdoby ustawione parzyście, wytarte kurze, równo ustawione buty, prosto na stole rozłożona serweta (symetrycznie) , skarpetki zwinięte w kulki, idealny makijaż, fryzura, strój raczej elegancki, sprzątanie już od rana, połączenie kraty z grochami, spięte równo kartki zszywaczem, plama na ubraniu, najmniejszy paproch na podłodze, oczko w rajstopach, papier toaletowy wiszący "do ściany" , zupa na śniadanie, niezawiązane sznurówki, nieumyte naczynia, zero gości bez zapowiedzi, codzienne mycie podłogi mimo, że jestem zmęczona itd . Teraz szkoda mi czasu i energii na wiele z tych wymienionych czynności. 

Od jakiegoś czasu uczę się codziennie odchodzić od perfekcjonizmu, bo on powodował wiele frustracji. Uczę się tego , że nie muszę być perfekcyjna, że nie muszę cisnąć siebie i innych z powodu tego, że coś trzeba zrobić i to w tej chwili. Mogę wstać później, bo chcę najpierw zrobić medytację, pisać w zeszycie wdzięczności, wypić kawę lub praktykować jogę chociaż miałaby ona trwać 10 minut. Wiem, że czas tylko dla siebie sprawia, że jestem spokojna i szczęśliwa. Wiem, że nie muszę mieć sztucznych ust, rzęs czy paznokci, bo wyglądam świetnie w swoim ciele. Potrzebuję naturalności. Nie mówię, że to jest złe, nie oceniam kobiet, które w ten sposób się poprawiają. Ja uważam, że nie muszę tego robić, że mogę i chcę być niedoskonała. Nie muszę katować się dietami i treningami, mogę zgodnie, wsłuchując się w swoje ciało, podążać za tym co ono mi pokazuje. Daje mi to wolność i harmonię. Podchodzę do siebie z czułością i zaufaniem. Jestem nie Panią Aleksandrą, dla siebie jestem już Olą.

Przeczytałam jedną z wielu książek wspaniałej doktor, badaczki wstydu i odwagi, Brene Brown.

Brene pisze:

"Perfekcjonizm to autodestrukcyjny i uzależniający system wierzeń, który prowadzi do podstawowej myśli: "Jeśli będę wyglądać, żyć i postępować perfekcyjnie, to uniknę lub zminimalizuję bolesne odczucia związane ze wstydem, cudzymi osądami i poczuciem winy"

"Perfekcjonizm jest autodestrukcyjny, gdyż nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Jest ona nieosiągalnym celem. W dodatku perfekcjonizm dotyczy raczej tego, jak jesteśmy postrzegani. A przecież nie możemy być wciąż odbierani jako doskonali, bo niezależnie od tego , jak będziemy się starać, nie zyskamy pełnego wpływu na to, jak nas widzą inni."

"Perfekcjonizm uzależnia, bo kiedy niezmiennie doświadczamy wstydu, bycia osądzanym i poczucia winy, często wydaje się nam, że to z powodu naszej niedoskonałości. Zamiast zakwestionować błędną logikę perfekcjonizmu, tym bardziej staramy się wyglądać perfekcyjnie. Uczucia wstydu, bycia osądzanym i winy (a także strach przed nimi)są nieodłączną częścią ludzkich doświadczeń. Perfekcjonizm tak naprawdę wzmaga prawdopodobieństwo pojawienia się tych bolesnych uczuć i często prowadzi do tego, że mówimy sobie ; To moja wina. Czuję się tak, bo jestem niedostatecznie dobry/a"

Książka "Dary niedoskonałości" zmienia życie, polecam.


OLA SIĘ ŚMIEJE... wyrzeka się perfekcjonizmu na rzecz niedoskonałości.

niedziela, 9 stycznia 2022

Kochać za bardzo


Cześć, dzień dobry, dobry wieczór. 


Jest noc, obudziłam się. Myślę... w ciągu kilku ostatnich  miesięcy poznałam wiele wspaniałych kobiet i ich historie życia, które już nie są tak wspaniałe, a raczej nie były.  To kobiety, które  kochały lub kochają nadal za bardzo. Które na przestrzeni lat, uformowane przez schematy postępowania  naszych rodziców, środowiska, kultury, żyły zamknięte w swoich domach, samotne w swoich sercach. Usmiechaly się na zewnątrz, a w środku przechodziły dramat. Sterowane przez ukochanego, który niby prosi ale wymusza, niby pyta o zdanie, a je narzuca. Niby  liczysz się Ty, a tak ma prawdę sie nie liczysz. Zastraszone do granic rozpaczy. Często bite, gwałcone przez najbliższą sobie osobę. Bojące się  o swój byt materialny, o swoje dzieci i o.... siebie. Kochają, ale już nie widzą czy to miłość, czy strach, czy może przywiązanie. Przechodzą często depresję, ukrywają swój smutek, ból duszy... a czesto i ciała. Nie mają siły odejść, są jak w matni. 

Poznalam kobiety, które nadal próbują znaleźć w sobie odwagę i zostawić tego, który je zabija i niszczy w nich to, co piękne. Poznałam kobiety feniksy, które wyrwaly się z tego potrzasku chorej miłości. 

I im się udało. 

Sama nie byłam w tak skrajnej sytuacji, ale byłam też w zwiazku, który kradnie energię do życia. Manipulowana,  okłamywana, szantażowana, nie widziałam jak szybko poddałam sie tej pseudo miłości. Bylam jak w złotej klatce, bez swojego zdania, bez możliwości swobodnego wyrażania tego co czuję z obawy przed zranieniem mojego ukochanego. Kochałam tak bardzo, że chciałam oddalić od niego wszystkie problemy, być z nim zawsze kiedy tego potrzebuje i wszędzie, gdzie on chce żebym była. Już nie było mnie. 

Teraz wiem, że to był błąd. Teraz widzę, kiedy odzyskuje swoją niezależność pod każdym względem jak był to toksyczny dla nas "układ".


 Teraz czuję, że mogę wszystko. To tak jakbym mogła latać. Być w zgodzie że sobą, słuchać siebie, swojej intuicji, która była zagłuszana. Czuję wielki, piękny, nieoceniony spokoj duszy i umysłu. Czuję w sobie odwagę do życia i do działania. Odpowiadam za swoje życie. Świadoma i odpowiedzialna. Już nie uzależniam swojego szczęścia od kogoś, "robię" je sobie sama. I zamierzam się tym dzielić z kobietami. Mówić im i pokazywać, że można, że są piękne, mądre i odważne, że nawet jak świat się wali, to nie jest to koniec świata. Życie trwa nadal i przynosi piękne chwile. Trzeba to widzieć i za nie dziękować. I mocno wierzę, że kobiety mają moc nie siłę, moc. Ogromną moc i chęć przetrwania trudnych momentów. Wstają z kolan i idą dalej, chociaż bycie na kolanach zajmuje im nieraz dłuższą chwilę. Podziwiam je. Jestem z nich dumna, tak jak jestem dumna z siebie. Dałam radę, jak zawsze. 

Lśnijmy jak witraże, wewnetrznym światłem. Miejmy odwagę mówić stop, mi się to nie podoba. Stawiajmy granice, nie mury. Emanujmy radością i pięknem. Bądźmy bezczelnie szczęśliwe, pełne obfitosci, miłości i spokoju. 



Ola się śmieje... jest z nas duma. 


sobota, 1 stycznia 2022

Witaj nowy ROKU

Cześć, dzień dobry, dobry wieczór.


 Dziś nie w biegu, pod kocem,  ze stopami zmęczonymi całonocnym tańcem z herbatką i z myślami na nowy rok.

Uuuu ten 2021 rok to był ... najtrafniejsze określenie jaki przychodzi mi do głowy to... zaskakujący.

Od samego początku i przez cały jego czas trwania zdobywałam się na odwagę, której mi kiedyś tak często brakowało. Zdawało się, że żyłam uwikłana w czyjeś opinie, osądy, poglądy. Zależało mi na akceptacji i zrozumieniu. Wchodziłam w dziwne układy, niewygodne sytuacje i zatracałam siebie tylko po to żeby czuć, żeby być potrzebną, kochaną, docenianą. W tym roku udowodniłam sobie, że lepiej jest tego nie robić. Lepiej stawać zawsze po swojej stronie. Być swoim przyjacielem, pocieszycielem, nauczycielem. Kochać się zawsze. Być dla siebie dobrym. Słuchać co mówi serce, co mówi ciało. Czytać znaki, które wszechświat daje na każdym kroku. Często zaskakiwałam siebie w swoich wyborach. Były to wybory miejsc, w których się znalazłam lub decyzje o tym czego chcę lub czego  potrzebuję.  Kiedyś te miejsca nie byłyby dla mnie atrakcyjne. Teraz wiem, że bardziej swobodnie czuję się tam,  gdzie mogę zdjąć buty, rozłożyć matę, przytulić się do drzewa, słuchać więcej, czuć więcej ... być. Świadomie być w każdej chwili. Pojawili się nowi ludzie. Pozbawieni pychy, manii wyższości, zwyczajnie uśmiechnięci, otwarci, empatyczni. Udowadniający, że wartością jest człowiek, natura, prostota, prawda, uśmiech, radość z życia. Oni nauczyli mnie swobody, pokazali, że życia nie trzeba brać tak poważnie. Życie ma się samo żyć, bez oczekiwań, dalekich planów bez zbędnego myślenia i zamartwiania się. Dało mi to niesamowitą wolność. Pozwoliło odpuścić przeszłość, jeszcze nie całkiem ale już ona nie robi na mnie większego wrażenia. Pozwoliło wybaczyć, co dało lekkość, zrozumienie. Wszystko jest tak jak powinno być. Nic mniej, nic więcej jest dobrze. Zyskałam pewność siebie i zobaczyłam jak bardzo mało ważne są zdania innych osób, szczególnie tych na których mi zupełnie nie zależy. Zdobywałam się na odwagę w wielu działaniach. Potrafię już powiedzieć stanowcze nie, stawiać granice. Potrafię już pożegnać osoby, które nie pasują do mnie, które zabierają mi energię. Niech idą swoja drogą, ja mam swoją. Witam nowych, pozytywnych , szczerych ludzi, bo przy nich wzrastam. Ci ludzie dają swobodę w działaniu, nie pytają, nie naciskają, nie moralizują, nie narzucają swojego zdania. Oni nauczyli mnie też, że mogę być sama ze sobą. Dali przestrzeń  na wybór, na wsłuchanie się w siebie. 



Nie czekam na nic, nie oczekuję niczego. Samo wszystko pięknie się układa. Bywają chwile ,kiedy życie zmienia mi plany, a ja wtedy mówię do siebie...to nawet lepiej i się uśmiecham, bo za dzień czy dwa życie mi pokazuje dlaczego ten plan się zmienił. 

Staram się nie oceniać innych , dawać im wolność, bo wiem , że wszystkie odpowiedzi są w nas. Kiedy nie wiem co robić, mówię sobie stop. Rozkładam matę, oddycham, medytuję. Ciało pozbywa się napięcia wraca spokój. Pozwalam sobie na niedziałanie zgodnie z filozofią wu wei. Nie trzeba zbyt wiele kombinować, życie samo się układa. Oczywiście bywają trudne chwile, kiedy łzy lecą po policzkach ale wszystko przechodzi, mija. 

W ten nowy rok wchodzę z energią obfitości, spokoju i radości. 

I sama sobie życzę trwania, kontynuowania tego co sobie wypracowałam w 2021 r. 

Nie wyobrażam już sobie życia bez praktyki jogi. Nie musi być w domu, może być na plaży, na wyjeździe. Życia bez medytacji, która wprowadza harmonie duszę i ciało. Życia bez świadomych technik oddechowych, które wprowadzają spokój i równowagę. Życia bez moich wspaniałych przyjaciół, którzy rozumieją to co robię. I są w każdych chwilach ze mną. Kocham tych ludzi. Te relacje są czyste, pozbawione napięcia i udawania. 

Życzę sobie słuchania siebie, swojej intuicji. Oddalania tego co już mi nie służy i co zabiera mi energię, tego co już mi nie pasuje. Żegnam to bez żalu. Przyciągam to czego chcę. Już nic nie muszę. Już nie boję się zmian, bo wiem, że zmiany są dobre i to one dają nam doświadczenia i lekcje na przyszłość. 


A WAM wszystkim życzę lekkości. Nie traktujcie życia tak serio, bo i tak wszystko wcześniej czy później odchodzi. Życzę miłości własnej,  bo tylko ona pozwala dawać miłość innym, spokoju, bo on pozwala jasno myśleć. Spokojnego oddechu, bo on regeneruje nasze ciało i pozwala być tu i teraz. 




OLA się śmieje... życzy wspaniałego ROKU 2022