środa, 21 października 2015

Olka...leżeć!!!

Cześć, dzień dobry, dobry wieczór...
Kolejny dzień urlopu jak pewnie pamiętacie plany miałam uhuhhuu.., a wyszło jak wyszło.
Muszę leżeć! Jednak nie obyło się bez bardziej konkretnego leczenia. Mam zastrzyki. Codziennie 2 zastrzyki próbują postawić mnie na nogi.
Dobrze, że najpierw padał deszcz, to nie było szkoda tego, że muszę czas spędzać w domu.
Dzisiaj było piękne do południa, ale też pozostało mi wietrzenie się przy otwartym oknie.
Próbowałam być twarda i pomimo bólu chodziłam po domu i starałam się normalnie funkcjonować. ale słysząc tylko głos ukochanego: "Olka ...leżeć!!!"
Próbuję w całej sytuacji znaleźć dobre strony, bo szlak mnie trafia, że jestem przywiązana niemal do łóżka. Nie mogę sama zrobić niektórych rzeczy, że jestem uzależniona od innych, na szczęście ich mam przy sobie.

I tak w tym całym urlopowym przymusowym "lenistwie"na plus jest to, że  mogę nadrobić lekturę. Przeczytałam 2 książki i pochłania mnie następna. Mogę odespać i bez wyrzutów sumienia dłużej sobie poleżeć w łóżku. Zamykam oczy i wyobrażam sobie że jestem na plaży i czuję ciepło, przyjemne ciepło...które nie płynie ze słońca tylko z koca elektrycznego pode mną.

Wszyscy mi pomagają i chodzą koło mnie, to miłe. Mam telefony z pytaniami  "jak się czujesz?" i jestem odwiedzana...SUPER. Nawet jak Gość musi sobie kawę sam zrobić.

Codziennie budzę się z nadzieją, że to dzisiaj będzie przełom i będzie lepiej, dzisiaj było lepiej niż wczoraj, a może jutro będzie lepiej niż dzisiaj...

OLA SIĘ ŚMIEJE...leży i leży i leży...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz