niedziela, 10 stycznia 2021

Czas zwalnia ... niedziela

Cześć, dzień dobry, dobry wieczór.

Niedziela.  Jeszcze ponad dwa miesiące temu uważana przeze mnie za najgorszy dzień tygodnia. Bezruch, smutek, stagnacja, napięcie. Szukanie zajęcia "na siłę"

Teraz doceniam niedzielę. Bardzo ją lubię.  Budzę się  w moim ogromnym łóżku i patrzę przed siebie. Widzę duże okno. Mam piękny widok. Mieszkam na czwartym piętrze...widzę chmury i przelatujące ptaki. Uśmiecham się. Mój dzień już nie zaczyna się od wejścia na Facebook czy Instagram. To dla mnie wielka zmiana. Niedziela, to jedyny dzień w tygodniu kiedy celowo trening przenoszę na popołudnie dlatego, że rano chcę mieć czas na wydłużenie swoich codziennych  "rytuałów". Na dłuższą niż zwykle medytację,  na  dziennik, na  powolną  kawę w łóżku.  Piję ją sama, z Córką lub koleżanką z którą  łączę się  przez Messenger . Bosko prawda? I mój budzik nie dzwoni o 5.30.  jak w inne dni  tygodnia, kiedy idę rano na trening lub do pracy. W niedzielę wszystko musi poczekać nawet plaża, chociaż tam czuję jak wszystko nabiera odpowiedniego tempa, dzień układa się sam. Fajne jest to, że nie do końca wiem jaką trasą pójdę i ile czasu mi to zajmie.  Wszystko zależy od pogody i od tego jak dużo kilometrów chcę zrobić i w którym miejscu na plaży się znaleźć. 

Dziś w  piżamie robię śniadanie, mamy czas dla siebie. Bez pośpiechu...




 



Dziś wymyśliliśmy sobie naleśniki, niedzielna alternatywa dla jajecznicy, owsianki czy tostów. :) 

Dalej dzień sam się potoczy.....na pewno mnie zaskoczy... zaczynam się do tych niespodzianek przyzwyczajać. 

Wiem, piszę o małych codziennych sprawach, które dla mnie nabrały teraz  dużego znaczenia. Zawsze obecność innych, i do dziś tak jest, była dla mnie bardzo ważna. Tylko teraz wiem, że tak jak inni, JA jestem dla siebie ważna. Teraz nie "zabijam" się dla innych. Teraz jestem WAŻNA tak samo jak oni, albo ważniejsza. 

Już wiem, że moje szczęście nie zależy od innych tylko ode mnie samej. Spotykam ludzi, którzy dają mi znakomite praktyczne pokazy tego jak działa moja głowa. To oni swoim zachowaniem pokazują mi i wywołują takie emocje i reakcje, które ukazują mi cała prawdę o mnie.  Dawniej, kto mnie zna, to wie, że wściekałam się na nich. Dziś jestem im wdzięczna, bo dzięki nim mogłam zajrzeć w siebie. Wiem, że dla każdego definicja szczęścia jest inna. Dla mnie to, nie pieniądze (chociaż są bardzo ważne), nie auto, nie markowe ubrania, nie stan posiadania, nie dobra opinia innych na mój temat.  Szczęście to stan umysłu, a  w nim spokój, miłość, radość, wrażliwość, prawda, uczciwość i wielka wdzięczność. Sposób postrzegania siebie, innych i rzeczywistości. Nad tym codziennie pracuję. Powoli, w swoim tempie, małymi krokami, wytrwale. Znam swoją przeszłość i nie jest już w kręgu mojego zainteresowania. Chcę nowego spojrzenia. Tym się teraz zajmuje i przynosi to niesamowite efekty. To daje mi wolność. Inaczej patrzę na siebie, na to co robię. Zwracam uwagę na to co mówię i jak mówię (staram się nie przeklinać i nie oceniać tego co robią inni), na to jak się odżywiam, jak śpię  (dbam o siebie), uprawiam sport (zadowala mnie moją sylwetka), codziennie praktykuję jogę, medytuję, wyprowadzam siebie codziennie o 18.00 na spacer, bez względu ma pogodę. Idę tylko ze sobą, nie zabieram telefonu, to czas tylko dla mnie.  Rozwijam się. Jestem z siebie dumna. 

Ola się śmieje... lubi niedzielę







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz