niedziela, 24 stycznia 2021

Przebudzenie

 Cześć, dzień dobry, dobry wieczór.

Kolejny dzień zaczyna się treningiem, teraz już nawet pogoda nie gra roli. Wczoraj to były 2 godziny w śniegu z deszczem. Mokre spodnie, mokra kurtka, mokra twarz i buty. Kiedyś nawet nie było mowy, żeby iść w deszcz do sklepu, a co dopiero iść na dwugodzinny trudny marsz. 

Dlaczego o tym piszę?  Bo musiał w moim życiu pojawić się  kryzys, żebym mogła doznać  tzw. "przebudzenia". Nie pamiętam już, ile razy szukałam szczęścia. Pojawiały się nowe możliwości, nowe osoby, raz byłam w moim mniemaniu biedna, bo nie mogłam kupić tego co chcę. Przeliczałam każde zakupy. Nie mogłam kupić wymarzonych szpilek, które, jak ktoś mnie zna wie, że tak bardzo kocham. Nie mogłam płacić w całości wszystkich rachunków, bo były kredyty które tak na prawdę nie ja zaciągałam. Nie mogłam kupić droższego soku, czy gazety, bo zawsze było coś ważniejszego. Moje dzieci nie jeździły do kina 3D, nie były na drogich wakacjach, miały tańsze ubrania. Było później też tak, ze mogłam wyjechać poza granice kraju, zwiedzać różne piękne miejsca, bywać w drogich restauracjach, jeść steka za trzy stówki, czy sushi w podobnej cenie. Mogłam kupić praktycznie to co chcę, iść do kosmetyczki, czy do ulubionego fryzjera. I co z tego. Było to niby szczęście, ale to ciągle nie było to. Szukałam szczęścia w osobach, w tym co zewnętrzne. W uznaniu innych ludzi. Chciałam czuć się lepsza od innych, bardziej wartościowa, bardziej lubiana. Stan finansowy niby miał to ułatwiać. Chciałam czegoś stałego, stabilizacji, żeby się na czymś oprzeć i w końcu odpocząć. Nie rozumiałam, że nic nie jest stałe, że czas zabiera wszystko bez wyjątku. Nikt nie może nam obiecać miłości na stałe, pracy na stałe, urody itd. Wszystko się zmienia, nie stoi w miejscu. Ciągły strach o jutro, o to co będzie. 

Dlatego tak bardzo doceniam to co się stało. Wiem, że dzięki temu doświadczeniu moje życie się przewartościowało. Przyciągam innych ludzi, którzy są mi przychylni , nie mam potrzeby czuć się lepsza, bo wiem, że każdy jest tak samo ważny. Wiem ,że szczęście to stan ducha, a nie stan posiadania. To nie markowe ubrania, drogie samochody. to tylko powierzchowność. Jasne, nic tez w tym złego, że ktoś je posiada. Dostrzegam radość w małych rzeczach. Dziękuję za każdy dzień, za moje wspaniałe dzieci, za komfort wypicia kawy w łóżku w mojej ulubionej filiżance. Za to, że mam szczęście pracować z ludźmi których lubię. Czuję że jestem ważna dla siebie, że jestem swoim przyjacielem. Nigdy sama siebie nie zawiodę i zawsze do końca życia ze sobą będę. Akceptuję to co się stało. Jestem już gotowa na to co będzie. Wiem, że zasługuję na wszystko co najlepsze. 

Mam chęć na życie, na zmianę tego, co było do tej pory. Przestaję kontrolować wszystko i wszystkich. Mam chęć na zmianę też swojego ciała. Nie, nie operację plastyczną. Widzę jakie efekty przynosi codzienne maszerowanie,  bez względu na to,  jaka jest pogoda za oknem. Cieszę się, że czuję ból mięśni. Mroźne powietrze. Bywa tak, jak w sobotę. Lezę w łóżku, i mam ustalone z Anią, że dziś przerwa w treningu ze względu na Jej plany. Piję kawę. Patrzę w okno. Wstaję i moja myśl : ROWER.  To jak impuls, jest chwila  wsiadam na rower i jadę. Mam słuchawki w uszach. Medytacja w ruchu z Klaudią Pingot. Łzy same lecą po policzkach. Polecam. Czuję się szczęśliwa. Wolna. Mam wolną głowę, nie muszę się denerwować. Jadę przed siebie, robię 25 km gdyby nie obiad z dziećmi mogłabym jechać dalej. Nigdy tego nie robiłam. Zachwycam się. Mijam ludzi i mówię im; "Dzień dobry" , a oni z uśmiechem odpadają. Śmieję się sama do siebie. Mówię sobie: dobra robota. Jeszcze pisze do mnie Dominika :"Ola wrzucaj coś tam na relację, bo jak widzę co robisz, to się motywuję". I super, dostaję od Was takie sygnały. I mnie to też motywuje. Moje życie wygląda zupełnie inaczej, bo ja inaczej myślę. Wszystko się układa, samo, po prostu samo....


podsyłam link do medytacji https://youtu.be/1e6Mi7VONAU

OLA się śmieje...dziękuję.


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz