piątek, 6 listopada 2015

INTERNETY, internety...i Ja

Cześć, dzień dobry, dobry wieczór...
Wracam do tematu internetu. Ostatnio wspomniałam, że "jaram" się Instagramem. Przeszła mi chyba trochę przez to fala facebookowej nadmiernej aktywności.
Mozna  dziwić się, że dorosła baba wpada w wir internetowego szaleństwa jak dzieciak, ale chyba nie ma się czego wstydzić.
Poznaję ludzi w blogach, zdjęciach, przecudnych zdjęciach jakie robią. Pokazują to co lubią, co robią i nie tylko.

Wszystko przez te "internety..."
Odnajdujemy swoich dawnych znajomych, wspólnie się motywujemy, jednoczymy się w trudnych momentach i chwalimy oczywiście. I nie ma moim zdaniem w tym nic złego.
Możemy dzięki innym dostrzec jak wiele my posiadamy. I nie myślę tu koniecznie o pieniądzach, tylko o radościach dnia codziennego. O tym ,że mamy rodziny, zdrowe dzieci, wspólne pasje, pracę itd...Pewnie, że jak ze wszystkim można przesadzić pokazując za wiele, ale niech o tym co to za wiele każdy decyduje sam. Od nas zależy jak bardzo chcemy pokazać swoje życie.
Jedni pokażą bardziej swoją rodzinę inni będą "wrzucać" życiowe cytaty i motywatory. Inni będą bardziej odważni i pokażą swojego bloga i nie zważając na to, czy jest on słaby czy mocny (ile osób go czyta, bo opinie są subiektywne) erotyczny, czy kulinarny o wystroju wnętrz, czy o diecie czy jak być fit, dzielić się będą doświadczeniem.
Są tacy, którzy tylko są obserwatorami tej internetowej rzeczywistości.
Myślę, że każdy powinien według własnego poczucia estetyki i potrzeb dodawać treści na swoje tablice.
Żyjemy w dobie internetu i niech będzie on czymś normalnym, źródłem wiedzy i inspiracji.
Miejmy jednak świadomość, że w internecie nic nie ginie i jak ma on dobre strony, o których napisałam, to ma tez i złe.  Myślmy o tym, co chcemy przekazać i powiedzieć.

I to na tyle ...

OLA SIĘ ŚMIEJE...bo odkrywa nieznane obszary



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz