poniedziałek, 27 kwietnia 2015

WOLNOŚĆ

Łooo po wczorajszym na to wygląda, gorącym temacie, dzisiaj już spokojniej. Chociaż obiecuję, że do poprzedniego jeszcze wrócę w związku z tym jakie wzbudził zainteresowanie.

Jeszcze raz, cześć..temat który powraca jak bumerang w moim życiu.
Trochę powiązany z postem pozytywnej egoistki sprzed kilku dni. Piszę o tym, bo codziennie rozmawiam z Wami o kobiecym ucisku. Codziennie któraś w Was mówi, że nie jest szczęśliwa, że "dusi się" w swoim życiu.

System wartości, co jest ważne, co ważniejsze..... kto? ja?

Siedzę na plaży sama, zamykam oczy, słyszę szum fal, jest ciepło, świeci słońce i lekko muska moją skórę, patrzę w dal. Nie spieszę się, myśli gdzieś ulatują. Uśmiecham się do siebie i pytam, co jest dla mnie ważne?


Czy jest to mój dom, moi rodzice, moja rodzina, wolność myślenia, moja praca czy to, co chcę osiągnąć, może jednak zdrowie czy codzienna gonitwa?

Kurcze okazuje się, że bardzo ważny jest mąż i nie dzieci ,ważni są rodzice ale najważniejsza jest swoboda działania, wolność poglądów i życie według tego co sobie sama dla siebie chcesz i z kim chcesz.

Myślę, że dopóki nie oddzielimy się mentalnie od innych, tzn naszych bliskich  i nie zmienimy tego na jedność, to zauważymy, że tego czego tak na prawdę chcemy dla siebie, nie mamy.

Mam, wrażenie, że byłam ciągle zniewolona przez bliskich ,rodziców, którzy mówili mi jak się ubierać, jak zachowywać, myśleć, mówili co wypada, a co nie. Pozwalałam się ograniczać przez to co inni mówili. Czułam się źle, miałam dyskomfort, byłam nieszczęśliwa. Czy ja tego potrzebowałam, komu to służyło, bo na pewno nie mi.

Niby mamy wolną wolę a okazuje się , że nie umiemy z niej korzystać.
Ja ciągle obawiałam się opinie mamy, innych ludzi, męża, dzieci. Zadawałam sobie pytanie, co oni powiedzą, co pomyślą. Ale tak na prawdę powinno interesować tylko nas co robimy ze swoim życiem.
Często sami ingerujemy w życie innych ,oceniamy, nie dajemy żyć ich życiem. Dlaczego? Po co?
Przecież nie mamy patentu na życie.
Myślimy o sobie jako o grupie, integrujemy się np. ja i mój mąż ,ja i moje dzieci, ja i moi rodzice, gdzie to już jest lekkie przegięcie.
Każdy ma swoje życie i swoje przeznaczenie i swoją drogę. Takie podłączanie się pod wspólnotę powoduje to, że nikt nie bierze odpowiedzialności za siebie, wszyscy się o wszystkich martwią i zabierają sobie wzajemnie energię do życia.
Przecież jesteśmy dorośli i sami powinniśmy decydować o sobie i swoim życiu. I teraz żebym nie była źle zrozumiana przez moich kochanych bliskich. To nie znaczy że zrywamy kontakty i jesteśmy sobie obojętnie. Nie nie o to mi chodzi. Musimy zacząć stawiać granice, stwarzać strefy do których tylko my mamy klucz.

Musimy szanować wolność swoją i innych. Nie duśmy się ze sobą, nie stójmy w miejscu, dajmy sobie wolność. Kochajmy siebie, dbajmy o siebie, doceniajmy i szanujmy.


OLA SIĘ ŚMIEJE....bo czuje się wolna.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz